Tuesday, December 01, 2009

Warszawa

Hmm... i znowuz..... identycznie problemy jak juz kilka razy... faktycznie sie spózniam, i oczywiscie z tego zdaje sobie sprawe wtedy kiedy juz jest ZA pózno....
jak na przykład ten z Warszawy....
No bo wymysliłem (na jó, kicsit toszigattak a felismerés útján - Inda...) zebysmy pojechali do warszawy na reszcie.... no, dobra, to na reszcie spełniam warunek, przyjedziam do niego, spie u niego i bedzie fajnie....
Wczoraj po 3 latach znów ogladałem Pianiste - to jest duzy cos! - i kompletnie sie zajarałem na Warszawe - wiec zadzwoniłem....
i dowiedzałem sie ze juz jest jakies 173 cm przede mna.....nie do pokonania

Na to sie mówi ze trudno.....
a w koncu On jest tam Ja tu, nigdy - na powaznie.... - nie wyobrazałem se' zwiazek na odległosc po Andris. (chyba tez rozumiane)

Ale bardzo poprawnie sie zachowałem....a nawet sie ciesziłem... i pózniej mi przychodził do głowy ze to tak na prawde, poniewaz kim Ja jestem do tego zeby wymagac ze wtedy kiedy łaskawie sie udam do Wawy, wymagac zeby na mnie czekac i byc oddanim "przyjacielem".....
No nie zartujmy sobie....
Raczej nikim....
i teraz histeryzuje bo straciłem zabawke..... wiece, jak dziecko w piaskownicy..... i z drugiej strony sie smieje z samego siebie ze zachowuje sie jak dziecko.
Nie wiem czy jestem OK, czy powinienem tez chodzic do "pewnego rodzaju" lekarza?!

2 comments:

inda said...

To znaczy, że nie będziemy do Wwy jechać??

Zoli said...

No chyba bedziemy, tylko jeszcze nie wiem gdzie mam spac...:(