Showing posts with label choroba. Show all posts
Showing posts with label choroba. Show all posts

Wednesday, March 11, 2020

eLkłatro

Errol mar volt szo.
Eshat mivel toltom idomet ha nem fetrengessel meg a YouTube-al...

Peldaul:

SARAJEVO '84 the best Olympic Winter Games ever - Documentary

Saturday, November 16, 2019

Księga gości

Jest już.
Ksiązka w cekinach bo i co innego?!

Go&Zo going to be get guests and the guests get to write.

A trace to keep.

Thursday, November 05, 2015

Requiem egy lelegzetert

11 eve nem volt ilyen rossz a levego a varosban.
Fuldoklunk.
A legduhitobb persze a hivatalnokok egymasra mutogatasa. Kulonosen, hogy Ok is ebben a varosban elnek, s gyerekeik is itt jarnak, ezeken az utcakon....


Saturday, August 30, 2014

10 nap

Tavirati stilusban - for record:

Alicja
Anki
Pentek esti buli Ankival es Jusiaval
2 ora alvas
Szombat kora reggeli, szinten veluk
Makacs natha
GraGa
Justyna vacsira, konyai tancolassal
Google
Este Edytaval
Paulinka buli

Mostmeg utolsó nyugodt hetvege a nagyon mozgalmas Osz es Tel elott.

Monday, September 16, 2013

L4

Do konca tygodnia.
Relax.

Tuesday, April 17, 2012

L4*

Helyzetjelentes:
Multheten sikerult osszeszedni valami bacit, ugyhogy itthon sikerult fetrengeni - napi legalabb 16 órat (es ez csak az alvassal toltott ido).
Mostmar ujra dolgozom (ez ugye elkerulhetetlen mostanaban), es egesz jol vagyok.
Kiveve hogy tavasz mint olyan sehol, es az itthoni gasztronomia mai csucsa hogy Osan gazdasagos, kicsit egett, hullamos sultkruplit tunkolok a majonezbe ami meg husvetrol maradt.
Igen. Tunkolok. Villaval!
En akinek kulon martaskeveroje van....neha annyira jo sznob kisdisznonak lenni.
(Minezt termeszetesen egy izben harmonizaló roze tarsasagaban - egy het utan Mr. Alkohol is visszajott....)

-----

Na zeszlym tygodniu udalo sie zebrać gdzieś jakies bakterie chilerne, więc w domu sie leżakowałem, srednio 16 godzin (a to tylko czas poświęcony spaniu).
Już wróciłem do biura (co, raczej jest ostatio konieczne), i coraz to lepjej czuję.
Pomijam fakt, że wiosny jako takie brak, a szczyt gastronomii domowej to Oszołomowe karbowane i troche spalone frytki, które własnie macam w majonezie, pozostałym po świętach.
Tak. Macam. Widelcem!
Ja który posiada w swej kuchni m.i. mątewkę.......czasem tak fajnie być snobystyczną świnią.
(A to wszystko odbywa się w towarzystwie harmonyzujaciym sie z posilkiem wina różowego - po 7-dniowym nieobecności Mr. Alkohol też wrócił....)


*L4: Az orvosi igazolas, betegszabis papir koznyelvi elnevezese egy regi, a nyomtatvany szamat jelolo rovidites utan. Ma mar nem igy hivjak persze hivatalosan. Lengyelul ragozhatatlan, ugyhogy a nyeli ekonomianak megfeleloen a legrovidebb letezo kifejezes arra ha valaki beteg az hogy: L4-n van. (Jest na L4.)

Friday, November 18, 2011

Szigorúan ellenörzött gyógyszerek

Hétfőre úgy döntött az egyik felső bölcsességfogam hogy előbújik. Ez nyilvánvalóan egy rossz döntése volt - dehát a fogak már csak ilyen önfejűek.
Gyógyszereken élek hát újra - újra, az elmlékezetes 9 hónapos periódus után még 1,5 éve. De ezúttal valóban betartom az adagolást és a keményen kiszámtott időkereteket.
Hétfőn meg megyek fogászatra - imádott fogorvosomhoz.

Mindez kissé beárnyékolja a reprezentálásom itthon.

Wednesday, September 23, 2009

To jest dopiero chorobliwy.......

Dziekujemy Oli za dobranockę! :))

Za górami, za lasami, czyli… LISTA PODEJRZANYCH:

Tinky Winky - wykryto, potwierdzono, to gej.

Kubuś Puchatek - myśli tylko o sobie i konsumpcji miodu. W wersji angielskiej nazywa się Winnie. Ma samych przyjaciół facetów, z czego jeden jest na pewno gejem (Prosiaczek), drugi prowadzi rozwiązły tryb życia (Tygrysek), a trzeci jest transwestytą (Pan Sowa). Jedyna kobieta w tym towarzystwie to samotna matka (kto jest ojcem?) - co się stało z tradycyjnym modelem rodziny? Jedynym plusem tej "bajki" jest szczerość. Pozostali bohaterowie - Królik i Osioł - to ofiary homoseksualnego życia. Pierwszy cierpi na histerię, drugi na depresję.

Wg wiarygodnych źródeł (okolice SCOOBY-DOO polskiego wywiadu i kontrwywiadu - Pan Minister Maciarewicz) okazało się, że Kubuś Puchatek był agentem GRU, NKWD itp. i jego kryptonim to nie Kubuś Puchatek ale KAPUŚ PARCHATEK!

Miś Uszatek i koledzy - Króliczek z Misia Uszatka nosi damskie ciuszki. Polecamy odcinek "Później" z 1979, w którym ma na sobie czerwony lateksowy płaszczyk i getry w groszki. Ponadto, wszystkie zwierzątka w Uszatku mówią męskim głosem, ergo wniosek jasny - wszystko transwestyci i/lub drag queens. Last but not least - żaden heteroseksualnych mężczyzna nie jeździ na wrotkach. Wolimy też nie wiedzieć skąd się wzięło to "klapnięte uszko".

Koralgol (też miś) - ciągle płacze, boi się, unika odpowiedzialności - typowe oznaki homoseksualizmu. Poza tym wygląda jak kowboj z teledysku gejowskiego zespołu Village People. Nie ma koleżanek. Jego kumple lubią się przebierać. Koralgol ciągle jeździ po świecie - seksturystyka?

Bolek i Lolek - Tola to przykrywka.

Smurfy - wioska smurfów to przykład gejowsko-socjalistycznej komuny - tzw. homotopii. Prawie sami mężczyźni, gospodarka centralnie planowana. Poza tym obrazki mówią same za siebie.


Kot Filemon - związek dwóch kotów, między którymi jest bardzo duża różnica wieku. Wnioski nasuwają się same. Kot Bonifacy to prawdopodobnie transwestyta - ma podejrzanie kobiecy głos.

Budowniczy Bob - na niego jeszcze nic mamy. Ale szukamy. Nosi taki sam kask jak jeden z członków Village People.

Żwirek i Muchomorek - szukamy więcej danych, choć są uzasadnione podejrzenia, że to narkomani: cały czas w piżamach i biali jak ściana.

Krecik - nie dość, że krypto-homoseksualista (żyje w podziemiu i podkopuje fundamenty heteroseksualnego społeczeństwa), to jeszcze czarny.

ATOMÓWKI - mieszkają razem, nie mają chłopaków, walczące feministki to jak wiadomo na 100% lesbijki.

Bohater "zaczarowanego ołówka"- ciągle sam, nie ma dziewczyny no i mieszka z dziadkiem. a kto wie, że to rzeczywiście jego dziadek? może to pedofil? a władza mówi, gej = pedofil, władzy trzeba słuchać...

U Muminków szczególnie podejrzany jest Ryjek - zawsze łazi za Muminkiem. I wydaje się, że Paszczak liczy na to, że z żalu (bo starszy pan to przecież jest) ktoś się nim.. hmmmm.. zaopiekuje;-)

JEDYNI SPRAWIEDLIWI:

Rumcajs - ma brodę, ma fuzję, ma rodzinę i zwalcza układ - Księcia i Księżną. Zabiera bogatym i daje biednym. Nie ma kolegów.

Morał z powyższych bajek:

PiS pozdrawiamy i sugerujemy zmianę lekarza, bo ten oszukuje.

Wednesday, April 01, 2009

Zbiorowy....

no i niby sie wyleczyłem.....po 2 tygodniach.....
Ja nie wiem o co chodzi ale ostatnio wszystkich obrazam i na wszystko sie obraze, i generalnie jest zle....
czy to z powodu braku chłopa? (z braku blizkosci na pewno)
czy za duzo pracy? (ostatnio 4 projekty na raz....)
czy ogólne zmienczenie po zimie? 8który nie chce sie skonczyc...)

na razie szukam odpowiedzi.....

Friday, March 13, 2009

Wpis 2-tygodniowy

No i musze piszac iz jestem na to "kazany" m.i. przez mojej Jagody...

Odkrylismy bardzo fajna miejscówa, ale niestety ani ulic ani nazwe nie umiem zapamietywac..... jestem w stanie tylko tam dotrzec.... jedzenie mega-fajna a drinki tez niczego sobie, a zwłascia jesli ten barman ich zrobi.....;))))

najwazniejsze co ostatnio sie dzało w moim zyciu to własnie pobyt w obrzydliwe bogatych Niemczech...... nie do konca miałem normalny dostep do neta wiec sobie piszałem kilka refleksi tak po prostu w word-dzie, oto:

München,

lot – słonecznie, cudownie, a w miescie troche pada, i jest szaro-brudno, ale bardzo fajnie, kawa na Hauptbahnhof, mało czasu na miasto

reggel persze elaludtam, és a taxi-központos hölgyike ébresztett azzal hogy akkor most mi van mert a taxi vár..... ugyhogy 19 złval többe volt, de még így is ki kell hogy fizessék,

jó ez a vonatjegy-rendszer, mindenre meg lehet venni egyszerre, és csak mész meg átszálsz, persze a DB rendszere nem szerette a kártyámat, de megjött a fizum ugyhogy ki tudtam veni pénzt! Huhh....

Rengeteg idegen, mindenféle külföldi, németet elvétve látni, max. reklámokon...... nem semmi.

Mondjuk akit lehet az legalább jóképű....:))

sokat gondolok Dalmára, már csak a Lufthansa miat is...;)))

coffee fellow??


Ulm:
Hotel OK, mondjuk licze na jakis mega-nory, i tak zle nie jest, a poza tym tu tylko spie (i bede miał racje!!). Potem do miasta powrotem, ale juz wszystko zamkniete, mineła 20..... jakis obłed....twierze ze chce Kraków... ale starówka na prawde piekna.....i bezludna....

Jutro do biura!

No to ten do biura, troche dziwacznie było ale dotarłem! :)
Spoko ludze, a przede mna praca, bo juz zdazili nawet tutaj mnie wegrzy łapac.... nemcy przerazeni....;))
Wieczorem az do prawie 1ej w koncu na miasto wyszedłem z Kasia, bardzo fajnie było!! :) Choc przez to własnie wypadł juz jedna noc.....;))

i na tym punkcie sie skoncza wpisy, reszta juz z Krakowa:

Czwartek i piatek był tak zakrecony, ze hejah.... prawie nie zdaziłem na pociag i przez to na lot, ale w koncu okazało sie ze mam nawet 5 min. do czekanie na dworcu, a biedna Carmen muszała tak jechac....ale zawsze lepjej troche czekac...
czwartek bylismy w takiej afrykanskiej restauracji, jesz z rekami.... fajna, a poza tym carmen i Axel, oraz reszta uczestników.... a przez to wypadła druga noc tez, wiec pobyt odbyło sie bez niemców......;)))

Generalnie jestem bardzo zadowolony z wyjazdu, równiez z powodu diety.... :))
a jak juz wróciłem to od razu imprezka pozegnalna Ani, w takim knajpie ze huhhu.....zostalismy do 3ej....;))

weekend udany, a zwłascia ze sie spotkało z Mamą Anki!! W tej juz wymienionej restauracji, po czym zostawało bo barman.... ;)) zreszta Bardzo Miła Pani, która zawsze mi syła cukierki z Lwowa - wiec jest uwelbiana! :))

w tym tygodniu pełna praca, 2 nowych projektów, a Ja czwartek ledwo zyłem i dlatego dzis juz zostałem w domu na "chorobowym" zrobiac niemałe zamieszanie w biurze...

Jedno tylko smutno a mianowicie to był ostatni dzien w biurze Marka i Huberta, i szkoda ze nie mogłem pozegnac normalnie!:(

A teraz sie lecze...

Friday, December 12, 2008

Masakrowane.....

No, to było jasne ze po takim wyzyskiwaniu ciała i duszy, cos muszi byc.....
no i mam....
czy to jest katar? czy przeziebienie?
nie wiem. raczej niewazne.
ale strasznie nie lubie takiego stanu, choc dzisaj to juz jakos tam normalniej jest.
I Jago wróci!
Juz wypowiadała wojne ze mna, oczywiscie chodzi o moje wyzywienie i leki....

musze kupic mleka, miód i czosnku....

bo z tego cos bedzie...

o rezultatach pózniej....

o ile dozyje... ;)