Sunday, January 25, 2009

Gastroblog

Juz od dawna obserwuje jednego bloga o jedzeniu, jest fantastyczny, babka zreszta tez, ból ze głownie po wegiersku, ale czasem pojawi sie tez cos po angielsku.
Dotychczasowe posty po angielsku:

http://chiliesvaniliaindex.blogspot.com/2005/11/posts-in-english.html

Ps.: Tak, Adamowi.....;)

Wpis zbiorowy

Po ataku paniki (reakcja na termin egzaminu Teoria polityki) obsesijnie sie ucze.....
a w wolnych chwilach, odkriwam nowe portale społecznosciowe (i oni sobie tak nazywaja!!), ide na smaty do lumpeksów - ojj, dawna chce o tym pisac (czas, czas, czas) i Jago dzisaj wróciła.

Uczacy...

Ps..: W Wisokich obcasach, materiał o wystawie Oli!!

Ps2: www.digart.pl - warto!

Sunday, January 18, 2009

Sex i NY

Ja nie moge sie przyzwyczaic do tego ze Polacy nazywaja tego Sex w wielkim miescie.... jak w ogóle to brzmy..?????!!!!
prawidłowo ma byc własnie Sex i Nowy York ..... a wiec tu tak bedzie!

Ogladam, bo dostałem od Petri cały serial...

juz jestem w 64 odczynku, i musze napiszac pewna złota mysl od Carrie:

"Przyjaciele geje to wymówki monogami!"

"A meleg barátok a monogámia kibúvói!"

Swieta prawda...:)

Kino... i takie tam....

Jak wiadomo byłem ostatnio kilka razy w kinie, co jest tyle dzywny ze na jesien chyba zadnego razu. No a troche teraz przybyło ookazji, zaczynajac od Australi, moim zdaniem bardzo fajny film, z megaboskim Hugh Jackman, w rezyseri Baz Luhrman, obowiazkowo!
Ponadto:
Madagaskar....... no, fajny, ale pierwszy był lepszy....

a dzis - własciwie wczoraj - 33 sceny zycia....

nadal nie moge odtrzasnac..... ale na razie dzieki Olusi za przybicie!

A tydzen temu w teatrze, z Jago i z Ola, bardzo z tego sie ciesze.,... ze w koncu sie tak udało.
Tu trzeba dodac ze to za sprawa Sz.... hmm.... troche wiecej bedziecie museli cofnac w czasie niz poprzednio...... az do kwietnia....choc tak na prawde az tylu nie ma tam o nim.... a ponownie obnizanie oszczedzmy!!
Trans-Atlantik...... trudne.....
ale przestawienia cudne, gra aktorska tez.

Znowu....

No i sie stało.... znow nie piszałem, bo najpierw tyle sie pozbierał, a potem juz nie miałem odwagi piszac....jest jakas paranoia.....choc zaczynajmy moze od tego ze o co chodzi z tym, skoro praktycznie blog jest w pewnym sensie moje spowiedzi publicznie..... no i własnie moze dlatego..... jest juz publicznie....
No ale cóz, czasem bywa ;)
(a brak postów na dłuzsza mete skutecznie odstraszy chetnych;)

A wiec, skrótowo:
Swieta były fajnie. Tak, w spa, w Harkány, tu: www.dravahotel.hu . Spokojnie i rodzinnie, tak jak trzeba, ale bez stressów, od iles tam lat pierwszy raz. Zadyma oszywiscie jest.

Gdynia, była fantastyczna, of course, wiecej niz tydzien, i Asa i Adama i Pani Magdo, no po prostu cudnie....:) imprezka w sopocie u Lili.... Yes, przedziwne przygody sie powtarzały w pewnym sensie...iz on tez był, ale nie, do niczego nie doszło....znowu.... a ja nie wiem czy mam sobie sie smiac czy poryczec?! :)
A potem sylwester w domu, kino kilka razy (Ojj..... Australia...:)). i juz powrotem do Krakowa.

Gdzie , persze, mega praca, i sesja sie zaczyna....

Saturday, January 03, 2009

Matko, Matko..... (wpis 100)

Nie za bardzo mam dostepu do neta, a tyle sie dzieje....
najpierw w domu a potem juz w Gdyni........
oj, oj, oj.....
bede opowiadał
:)
kisses from the seaside

Ps.: wpis nr. 100!! :)