Wednesday, December 02, 2009

Gazeta

Nie powinnienem czytac gazet ani czasopism.....

Lech Kaczyński dyskryminował w pracy
Dominika Olszewska, Piotr Machajski, PAP
2009-12-02, ostatnia aktualizacja 2009-12-01 20:18

Tak uznał wczoraj sąd i zasądził odszkodowanie dla dwóch warszawskich samorządowców podległych mu za czasów, gdy był prezydentem Warszawy.

Lech Kaczyński
Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
Lech Kaczyński

W Wawrze, jednej z osiemnastu dzielnic stolicy, w latach 2003-06 panowała dwuwładza. Formalnie burmistrzem był wybrany przez radnych Dariusz Godlewski, ale faktycznie rządził pełnomocnik Lecha Kaczyńskiego. To dlatego, że ówczesny prezydent Warszawy nie uznawał ani Godlewskiego, ani jego zastępcy Piotra Zygarskiego. Tłumaczył to m.in. brakiem zaufania.

- Dopóki ja jestem prezydentem, tacy ludzie jak pan Godlewski Warszawą rządzić nie będą. Nie dostanie [Godlewski] żadnych upoważnień, nawet na wydanie tysiąca złotych - deklarował Lech Kaczyński. Samorządowcy odpowiedzieli pozwem. Wczoraj, po sześciu latach, wygrali.

- Warto było czekać. Lech Kaczyński czuł się pewnie w swoim księstwie i dyskryminował nas. Ten wyrok to nauczka dla wszystkich polityków, by nie nadużywali władzy - mówił "Gazecie" po ogłoszeniu wyroku Dariusz Godlewski.

- Magister prawa wygrał właśnie z profesorem prawa i prezydentem Polski - cieszył się Piotr Zygarski. I dodał: - Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy dyskryminował nas tylko za to, że nie byliśmy z jego bajki, czyli z PiS-u. Walczyłem o honor, a nie o pieniądze. Całą sumę przekażę na cele charytatywne. Gdyby pan Kaczyński miał honor, to po takim orzeczeniu podałby się do dymisji.

Obaj samorządowcy walczyli jednak o więcej. Chcieli, by sąd uznał, że padli ofiarą mobbingu, domagali się też przeprosin. Ostatecznie sąd zdecydował jedynie o odszkodowaniu - 101 tys. zł dla Godlewskiego i 120 tys. zł dla Zygarskiego.

Sąd uznał, że dyskryminacja samorządowców polegała na uniemożliwieniu im korzystania ze służbowego auta, nieprzyznania ryczałtu, braku dostępu do szkoleń i niezapraszania na spotkania. Sąd zaznaczył, że Godlewski i Zygarski byli traktowani gorzej niż burmistrzowie innych dzielnic.

Mobbingu sąd w działaniach prezydenta się nie dopatrzył. Bo Lech Kaczyński nie stosował "elementu zastraszenia i lęku". Żaden z samorządowców nie był też ośmieszany czy poniżany.

Prezydenta broni Elżbieta Jakubiak, która była szefową jego gabinetu w czasach ratusza.

- Lech Kaczyński bronił tylko interesów miasta. Miał prawo nie udzielić tym panom pełnomocnictw. Obaj nie byli lojalni, bo publicznie prezydenta krytykowali - kwituje Jakubiak, dziś posłanka PiS.

Samorządowcy chcieli, by w procesie jako świadek zeznawał sam prezydent. Mimo prób sądowi nie udało się go jednak ściągnąć na salę rozpraw.

Odszkodowanie będzie musiał wypłacić stołeczny ratusz. Nie wiadomo, czy będzie odwoływał się od wyroku.

Źródło: Gazeta Wyborcza

No comments: