Thursday, October 01, 2009

Szabadtéri....

Nie ma określen po polsku praktycznie, który by oddał poprawnie znaczenie tego słowa...
Chodzi o to ze u mnie w miescie - Szeged - jest taki teatr letni pod gołym niebem, gdzie odbiwają sie spektakle. Najcudniejsze zreszta....:)

Zawsze z Mama chodzimy, ostatnio Ola tez załapała na to:
Taniec miłosci - Ballet Bejart (SWI) - przefantastyczne było, a oto koncówka:


To są fragmenty z jednego, przed 2 lat - operetki, której jest bardzo znana równiez w Polsce - Csárdáskirálynő (Ksiezniczka Czardasa):









No comments: