No i sie stało.... znow nie piszałem, bo najpierw tyle sie pozbierał, a potem juz nie miałem odwagi piszac....jest jakas paranoia.....choc zaczynajmy moze od tego ze o co chodzi z tym, skoro praktycznie blog jest w pewnym sensie moje spowiedzi publicznie..... no i własnie moze dlatego..... jest juz publicznie....
No ale cóz, czasem bywa ;)
(a brak postów na dłuzsza mete skutecznie odstraszy chetnych;)
A wiec, skrótowo:
Swieta były fajnie. Tak, w spa, w Harkány, tu: www.dravahotel.hu . Spokojnie i rodzinnie, tak jak trzeba, ale bez stressów, od iles tam lat pierwszy raz. Zadyma oszywiscie jest.
Gdynia, była fantastyczna, of course, wiecej niz tydzien, i Asa i Adama i Pani Magdo, no po prostu cudnie....:) imprezka w sopocie u Lili.... Yes, przedziwne przygody sie powtarzały w pewnym sensie...iz on tez był, ale nie, do niczego nie doszło....znowu.... a ja nie wiem czy mam sobie sie smiac czy poryczec?! :)
A potem sylwester w domu, kino kilka razy (Ojj..... Australia...:)). i juz powrotem do Krakowa.
Gdzie , persze, mega praca, i sesja sie zaczyna....
No comments:
Post a Comment